Pseudorozwój
Kilka dni temu wpadło mi w oko takie oto zdanie: “Poznałem w końcu sekret ludzi, którzy ćwiczą, gotują różne specjały, uczą się języków, dużo czytają i zajmują się samorozwojem. Są bezrobotni”. Komentarze pod powyższym hasłem dodawały jeszcze: “I nie mają dzieci”. W pierwszej chwili poczułam się urażona, dopiero po dłuższym zastanowieniu zrozumiałam właściwy sens wypowiedzi. Zaśmiałam się pod nosem.
-To się zgadza – pomyślałam w duchu. Posiadanie dzieci i pracy znacznie utrudnia szeroko rozumiany samorozwój. Rozumiem też, że osoby posiadające jedno i drugie ( tzn. pracę i dzieci), tym dowcipnym zdaniem oznajmiają światu swój stan ducha (“dziękuję za samorozwój, nie potrzebuję. Codzienność mi wystarcza”) i realne możliwości (“samorozwój? Kiedy?” ). Jednocześnie sentencja ta zmotywowała mnie do przeprowadzenia małego bilansu umiejętności które nabyłam przez minione kilka lat.
Początkowo myślom na temat konkretnych szkoleń towarzyszyło poczucie tytułowego “pseudorozwoju”, a więc robienia czegoś na siłę, dla “własnej satysfakcji”. Czego bowiem można dowiedzieć się na szkoleniu dotyczącym “lepszego słuchania” (Ula i Krzysiek Głowaccy : “Szczęśliwi Razem”) albo takim, na którym mowa o wyznaczaniu sobie celów albo delegowaniu zadań na innych członków rodziny (Program Mentoringowy dla Mam autorstwa Agnieszki Stefaniuk)?
Na pierwszy rzut oka właściwie niczego. Teoretycznie są to rzeczy, które wszyscy wiemy i przecież nie ma sensu powtarzać w kółko utartych sloganów. Znam dużo osób, które zamiast tego typu szkoleń wybrałyby coś “pożytecznego”, jak na przykład kurs gotowania, kurs szycia albo decoupage’u. Jednak z drugiej strony, czasem trzeba usłyszeć znane już rzeczy w odpowiednim momencie, a w połączeniu z fascynacją jakąś osobą lub ideą, efekt może być piorunujący. W taki właśnie sposób ten schemat zadziałał u mnie. Dowiedziałam się wielu starych/nowych rzeczy, jednocześnie odkrywając je na nowo i zapisując starannie w pamięci. Tym bardziej, że moja sytuacja życiowa w przeciągu tych kilku zmieniała się bardzo mocno i dynamicznie. Było tak, jakbym uczyła się wszystkiego od podstaw, które już kiedyś dane mi było poznać. Nie sposób nie wspomnieć też tutaj o Urzekającej (Program Lifestylowy dla Kobiet), która towarzyszy mi od dobrych kilku lat wirtualnie poprzez kursy, oraz bardzo realnie poprzez nowe i piękne znajomości.
Pierwsze etapy drogi trochę przypominały błądzenie. Wybierałam kursy dość intuicyjnie, ostatecznie okazywało się że są dobre i wartościowe. Z całej historii nie da się jednak usunąć jednej Osoby: to Żywy i Prawdziwy Pan Bóg. Dlaczego Żywy i Prawdziwy? I dlaczego, ktoś może zapytać, piszę o Bogu? To może się wydawać dziwne i momentami dość prowokacyjne. Ano dlatego, odpowiem, że to właśnie On jest w każdej historii, czy się tego chce, czy nie. Przychodzi na różne sposoby. U mnie pojawił się dość wyraźnie, z rodzinnego domu wyniosłam duży depozyt wiedzy na Jego temat. Dlatego często, gdy słyszałam wiele razy: “gdy ci źle, módl się”, szłam i robiłam to. Wciąż i wciąż, aż do kompletnego zniechęcenia. Bo przecież nic się nie działo. To było dla mnie bez sensu. Dopiero niedawno przekonałam się, że “Żywość i Prawdziwość” Boga polega na tym, że jest Osobą. Nie obrazkiem, nie posągiem, nie bożkiem. A jeśli jest osoba – to jest też komunikacja. Większość speców od komunikacji zaznacza, że jeśli chce się osiągnąć porozumienie, trzeba umieć nie tylko odpowiednio mówić, ale w pierwszej kolejności słuchać. Jeśli więc, modlitwa jest rozmową, to dlaczego nie stosować zasad potrzebnych na użytek komunikacji? Bóg chce się z nami komunikować, On chce do nas mówić. W modlitwie nie chodzi o to aby samemu mówić, ale też słuchać, bo skoro Bóg jest Osobą, potrafi odpowiadać. Idąc dalej: jeśli Bóg nam odpowiada (na różne sposoby) i my chcemy tę odpowiedź usłyszeć a potem przyjąć ją do naszego życia, (a nie tylko przychodzimy po to żeby się wyżalić, albo żądać, a potem znowu radzić sobie samemu), naprawdę dużo może się zmienić. Pozostaje jeszcze kwestia jaka jest odpowiedź Nieba na nasze prośby. Trzeba pamiętać, że modlitwa to nie “koncert życzeń” i często Góra ma inne plany niż my sami. Jednak zamiary Boga wobec nas zawsze są dobre, tylko bardzo często prowadzą innymi drogami.
Wracając do głównego wątku: Wszystko, czego szukałam w całym swoim rozwoju osobistym ; kursach, szkoleniach, miałam pod ręką już dawno. Droga którą przeszłam była potrzebna i bardzo moja, pozwoliła mi na nowo się zainspirować. A na jej końcu wróciłam do Źródła. Bo wszystko, czego potrzebuję aby się dalej rozwijać, już mam. Myślę, że to dobre zakończenie na dobry Nowy Początek.
Enjoy!
Agnieszka
Zwykła mama, żona niezwykłego męża, wdzięczna Temu na Górze za to co mam. A mam milion pomysłów na minutę i ogromny apetyt na więcej. Welcome to my place 😎
Wielki Post
Zobacz również

Randez vous
11 lipca, 2023
Mój odpoczynek. Dzień święty święcić.
14 sierpnia, 2023