Wielki Post
Przez lata Wielki Post kojarzył mi się z ciężkim umartwieniem. To czas, kiedy kategorycznie nie można było jadać mięsa w piątki, i taki czas, gdy wymyślało się różnego rodzaju umartwienia, które zazwyczaj polegały na odmawiania sobie słodyczy. Ogólny wydźwięk bardzo mocno kojarzył się z surowością i zakazami. Taki trochę “trwożny katolicyzm”. Takie pojęcie Wielkiego Postu towarzyszyło mi przez wiele lat, aż do niedawna. Na czym więc polega zmiana myślenia i co jest tak charakterystycznego w czasie przygotowującym nas do Wielkanocy?
Zacznę od tego, że aby w coś uwierzyć, często należy to najpierw zrozumieć. Było dla mnie wielkim zaskoczeniem, gdy pewnego dnia, śledząc czytania Mszalne (!) dotarło do mnie, że Wielki Post to nie żadne przymusowe umartwienia i bezsensowne biczowanie się. Nikt nie urywa głowy za zjedzenie porcji mięsa w piątek i nie trzeba nosić na sobie worków pokutnych. Okazało się (jak wiele rzeczy w ostatnim czasie), że wszystko zapisane jest “czarno na białym” w przystępnej dla każdego formie. Trzeba tylko czytać. Wracając do sedna: Wielki Post to czas, kiedy mamy prostować swoje drogi. Dla każdego więc będzie to znaczyło co innego. Chodzi o powzięcie postanowień adekwatnych dla mnie. Nie dla samej zasady albo idei, dla nazwy Wielkiego Postu, ale dla mnie i mojej drogi (powrotu) do Boga. Prostowanie drogi to nic innego, jak przyjęcie prawdy o sobie (nie zawsze miłej) i postanowienie poprawy w miejscach, w których jej potrzeba. Konkrety? Mniej narzekania. Więcej uśmiechu. Punktualność. Dokładność. Brzmi strasznie banalnie, ale wierność w szczegółach prowadzi do bycia słownym w rzeczach większych. To sytuacja bardzo analogiczna do twierdzenia :”ćwiczenie czyni mistrza”. W każdej dziedzinie. Tak się po prostu dzieje i myślę że wiele osób może to potwierdzić własnym przykładem, niezależnie od tego czy uważają się za wierzących czy też nie.
Drugim aspektem Wielkiego Postu jest….radość. To ma być czas pokuty, czyli przemiany serca, ale czynionej w radości. Czynnik wiary ma tu dość duże znaczenie (o ile nie kluczowe). W jednej z Ewangelii Wielkiego Postu opisana jest sytuacja powołania Mateusza (jednego z czterech Ewangelistów). Mateusz był (jak wiemy z kart Biblii, historia opowiedziana jest również w serialu “The Chosen”) celnikiem. Nie cieszył się więc zbyt dużą sławą i dobrym imieniem wśród Żydów (swoich rodaków). Przez Rzymian natomiast był lekceważony i wręcz znieważany. Żyją z Jezusem w jednym mieście, z tej racji Mateusz od czasu do czasu, mimowolnie ma okazję usłyszeć naukę Jezusa i widzieć jak wpływa ona na tłumy. Chłonie ją całkiem nieświadomie do tego stopnia, że w momencie w którym Jezus przychodzi do niego i mówi: “chodź za mną”, ten nie protestuje, tylko po prostu wstaje i idzie. Czy wcześniej studiował naukę Jezusa? Tego nie wiemy, jest jednak spora szansa że tak się właśnie stało. Czy działał pod wpływem impulsu? Ewangelia nie mówi nic na ten temat, faktem jest jednak to, że w tym momencie podjął decyzję. Zaraz potem, z radości, że tak odmieniło się jego życie, wydaje ucztę na cześć Jezusa, na którą zaprasza wszystkich “celników i grzeszników”, jak podają karty Ewangelii. Ujmując rzecz współcześnie: jest impreza. Jedzą, piją, bawią się i jest ich dużo. Na to wszystko przychodzą Faryzeusze – czyli tamtejsi przedstawiciele Prawa i…gorszą się. Pytają Jezusa, dlaczego przebywa w domu celnika i w ogóle zadaje się z takimi grzesznikami? Nie ma potrzeby komentować zachowania i motywacji ówczesnych kapłanów, bardziej należałoby uważać, żeby nie być jak oni (i mówię to w pierwszej kolejności do siebie). Co odpowiada Jezus? “Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Dla mnie znaczy to tyle, że Bóg nie potępia ludzi za to że są ludźmi i mają grzeszną naturę, ale chce im towarzyszyć. Aby odnaleźli prawdę o sobie. Jak ma się do tego radość? Już sama sytuacja opisana w Ewangelii jest przecież radosna. Przyjęcie to dobry czas na spotkanie z przyjaciółmi i rozrywkę. Oczywiście, można ucztować a w sercu mieć wielki smutek, ale zwróćmy uwagę na to, że Jezus nie wymaga od nas samobiczowania się i bycia “trwożnym katolikiem”. Dla mnie ten fragment znaczy tyle, że po pierwsze, Bóg chce być blisko mnie, a po drugie, że nasza codzienność sama w sobie często dostarcza okazji do umartwień, które w zupełności wystarczą. Nie potrzeba przerostu formy nad treścią. Wiele lat zajęło mi to, aby to zrozumieć.
Na końcu mała uwaga dla tych, którzy być może zechcą sięgnąć po tekst biblijny. Język Biblii jest specyficzny z kilku względów. Po pierwsze, nikt dziś tak nie mówi. Należałoby przełożyć konkretne zdania na współczesne rozumienie. Jak brzmiałoby w ustach Jezusa zdanie : “nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników?”. To bardzo ważne, aby zrozumieć cały kontekst. Po drugie, kwestia tłumaczenia. Biblia została zapisana oryginalnie w językach starożytnych (hebrajskim, greckim, aramejskim). Trzeba pamiętać, że charakterystyczne dla nich jest to, że często jedno słowo w oryginale może mieć wiele znaczeń. Sztuką jest ująć je wszystkie jednocześnie w zwartym tekście tłumaczenia, dlatego zazwyczaj potoczne czytanie Biblii nie daje nam wystarczającej wiedzy. Czasem jedno słowo może zmienić sens całej wypowiedzi. Trzeba sięgnąć po komentarz biblijny, mówią też o tym księża bibliści. Dopiero takie szerokie rozumienie tekstu Ewangelii, razem z kontekstem kulturowym i językowym, pozwala na przełożenie tekstu na nasze życie. Przez rozum do serca.
Źródła: 1. Jednym z księży biblistów jest ksiądz Dominik Chmielewski, salezjanin. Wiele jego filmów i kazań można znaleźć ogólnodostępnych w Internecie . 2. Jednym z kieszonkowych wydań tekstów Ewangelii jest “Ewangelia”, Najnowszy Przekład z języków oryginalnych z komentarzem, wyd. Święty Paweł. Na mojej półce leży wersja wydana w 2013 r. Natomiast adres do wspomnianego w tekście fragmentu to Łk 5, 27-32.
Agnieszka
Zwykła mama, żona niezwykłego męża, wdzięczna Temu na Górze za to co mam. A mam milion pomysłów na minutę i ogromny apetyt na więcej. Welcome to my place 😎
Pseudorozwój
WDZIĘCZNOŚĆ
Zobacz również

Tak zwana prokrastynacja. No i przecież to nie takie łatwe.
14 sierpnia, 2020
Mój odpoczynek. Dzień święty święcić.
14 sierpnia, 2023